Niedawno broniłam klienta w sprawie o ekstradycję do Polski. Po ponad dekadzie polski wymiar sprawiedliwosci przypomniał sobie, że mój klient ma do „odsiadki” 2 lata i parę miesięcy. Co przez ostatnie 10 lat robił właściwy miejscowo polski sąd? Trudno mi powiedzieć, ale obudził się…
Kiedy? Ano właśnie, kiedy… Policja, która zapukała do drzwi mojego klienta zastała nie dwudziestoparolatka bez pracy i perspektyw (którym był w momencie popełnienia przestępstwa) ale biznesmena, który ciężka, nieustanna praca osiagnał wspaniałe cele. Otworzył niszowy biznes, zatrudnia pracowników, kupił dom, załozył rodzinę… Innymi słowy był przez ostatnie 10 lat bardzo zajętym człowiekiem 🙂
Sędzia Coleman miał trudna decyzjeę do podjęcia. Z jednej strony powaga przestępstwa i ponad dwuletni wyrok wołały o ekstradcyję ze wzgledu na dobro publiczne i interes sprawiedliwosci. Z drugiej strony, sędzia musiał wziać pod uwage efekt, jaki ekstradycja mojego klienta miałaby na jego ustabilizowane życie i rodzinę, ale też na jego biznes i pracowników z rodzinami, których zatrudnia (Art.8).
Ostatecznie sędzia uznał, że opieszałość polskiego wymiaru sprawiedliwości w połączeniu z życiem jakie moj klient zbudował dla siebie i swojej rodziny powinny być podstawa do zwolnienia go z Europejskiegi Nakazu Aresztowania (ENA). Mój klient wyszedł z sadu jako wolny człowiek.
Jaki morał z tej historii? Jako naród mamy zapisana w genach przedsiębiorczość, a w domach wpojono nam etykę pracy. Róbmy zatem to co tak dobrze umiemy – pracujmy, budujmy coś wartościowego i wspaniałego dla siebie, ale też i dla innych. Wprawdzie (i na szczęscie) nie każdy z nas musi walczyć z ekstradycją, ale zbudowanie czegoś trwałego nie tylko wzmocni naszą pozycje jako jednostki, ale rownież pozycję całej naszej Polonii w UK.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }